Naukowcy z uniwersytetu Jiao Tong w Chinach odkryli, że obecność łupieżu jest związana z nadmiernym wzrostem bakterii Staphylococcus.
Badacze pobrali wymazy ze skóry głowy 363 dorosłych osób - z łupieżem i bez łupieżu. Następnie wykorzystali metodę sekwencjonowania DNA, aby porównać ich profile grzybicze i bakteryjne.
Analiza danych wykazała, że osoby z łupieżem miały na skórze więcej bakterii z rodzaju Staphylococcus (gronkowce) i znacznie mniej z innego rodzaju - Propionibacterium, które miały osoby bez łupieżu. Te wyniki wskazują, że pojawienie się łupieżu ma związek z równowagą mikrobiologiczną skóry głowy. Na skórze głowy osób cierpiących na łupież było także mniej wody oraz tłustej wydzieliny gruczołów łojowych.
Naukowcy nie potrafią jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć, czy to nadmiar bakterii z rodzaju Staphylococcus powoduje wysuszenie skóry głowy i łupież, czy też Staphylococcus lubi takie warunki i lepiej w nich się namnaża.
Źródło: newscientist.com
Komentarze
[ z 4]
Ciekawa sprawa. Jeden z moich pacjentów skarżył się kiedyś na świąd skóry głowy i łupież. Zaleciłam spróbować nizoralu z zaleceniem pojawienia się do kontroli za siedem dni. Pacjent pojawił się w czasie kolejnej choroby- zwykłe przeziębienie po upływie 1,5 miesiąca. Mając wgląd w kartę zwróciłam uwagę, iż nie zgłosił się do planowanej kontroli, spytałam jak poradził sobie z łupieżem (w czasie wizyty skóra głowy nie wykazywała cech łupieżu). Powiedział, iż nie stosował żadnego szczególnego szamponu, tylko według porad "babcinych" płukał skórę głowy dwa razy dziennie przygotowaną przez babcię papką w której recepturze z tego co udało mi się dowiedzieć z rozmowy, był czosnek, cebula, liście pokrzywy, jogurt i alkohol. Jak myślicie państwo, czy według tego co pisze w artykule, czy czosnek mógł nieco pomóc skórze głowy poradzić sobie ze zmniejszeniem flory bakteryjnej patologicznej? Albo czy jogurt mógł zadziałaś jako probiotyk? Może głupota, ale ciekawe czy mogła pomóc?
Pani odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. Gdyby nie przeczytany powyżej artykuł stwierdziłbym i to przekonany z całą pewnością, iż stosowany przez pacjenta babciny sposób jest jedną z ludowych bajek, typu do piekarnika na trzy zdrowaśki. Działanie jakie mogło być skuteczne to może samo nawilżanie skóry głowy. Jednak po przeczytaniu doniesień naukowych, iż bakterie zasiedlające skórę głowy mogą być przyczyną łupieżu, szczerzę przyznam, iż jestem lekko skonsternowany....płukanka z jogurtu i czosnku mogłaby być dla wielu z pacjentów ze względu na ceny preparatów/szamponów przeciwłupieżowych o wiele łatwiej dostępna. Ciekawe co tak na prawdę podziałało. Bardzo zastanawiający komentarz, może powinniśmy wziąć tą naturalną metodę pod lupę i zbadać ją lepiej?
Oby tylko jacyś lekarze nie wpadli na pomysł, by teraz zacząć leczyć łupież antybiotykami podawanymi doustnie. Oczywiście nie mam nic przeciwko płukanką środkami z zawartością antybiotyku, chociaż oczywiście wydaje mi się, że lepszym sposobem byłoby płukanie skóry głowy środkami bakteriobójczymi nie działającymi w takim mechanizmie co antybiotyki. Raczej sugerowałabym poszukiwania skutecznego w leczeniu łupieżu lekarstwa pośród płynów używanych na co dzień w praktyce lekarskiej do odkażania. A ponieważ skóra zazwyczaj jest kolonizowana przez bakterie, może wystarczyłoby delikatnie wspomóc ją w przywracaniu prawidłowej flory bakteryjnej i po sprawie ( i po łupieżu?)....
A słyszeliście o tym ? Podobno bardzo skutecznym sposobem na walkę z tą dolegliwością jest zwykła, przekrojona na pół cytryna, którą należy masować skórę głowy przez około 10 minut. Po takim zabiegu konieczne jest umycie włosów delikatnym szamponem. Nacieranie cytryną trzeba powtarzać aż do ustąpienia łupieżu. Po tygodniu takiej terapii nie powinno być po nim śladu. Czy ktoś stosował i ma jakieś doświadczenie ? :D