Stężenie CO2 w szkolnych klasach często przekracza poziom uznawany za zdrowy - wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Medycyny Pracy w kilkunastu łódzkich podstawówkach.
"Jeszcze dwie-trzy dekady temu dzieci większość czasu spędzały na powietrzu, natomiast w tej chwili prawie cały dzień spędzają w pomieszczeniach: szkoła, po szkole w domu, przy komputerze, odrabiając bardzo dużo lekcji. I ta jakość powietrza wewnątrz jest naprawdę ważna" - podkreśliła w rozmowie z PAP dr Anna Kozajda z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi.
Kwestią jakości powietrza, którym oddychają uczniowie w szkolnych budynkach, zajęli się eksperci z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. Swoje badania przeprowadzili w ostatnim sezonie grzewczym w 12 szkołach podstawowych w tym mieście. Sprawdzili stężenie wybranych 15 lotnych związków organicznych. Badali także poziom pyłu PM 2,5 - drobnego pyłu najbardziej szkodliwego dla ludzi, a także monitorowali jakość powietrza pod względem komfortu: temperaturę, wilgotność względną i stężenie dwutlenku węgla.
Dwutlenek węgla nie jest niebezpieczny dla zdrowia, ale jego stężenie jest doskonałym wskaźnikiem wentylacji pomieszczeń - zauważa dr Kozajda. Przekroczenie pewnego poziomu jego stężenia uniemożliwia prawidłową pracę dzieci: powoduje dekoncentrację, zmęczenie, senność, bóle głowy.
Zgodnie z zaleceniami ekspertów poziom dwutlenku węgla w powietrzu wewnętrznym uważany za zdrowy, komfortowy dla człowieka i umożliwiający normalne funkcjonowanie wynosi 1000 ppm (liczba części na milion).
"W naszych dwunastu szkołach stężenia dwutlenku węgla szybowały nawet powyżej 4,0 tys. ppm, a przeciętnie było to 2,5 tys. To jest poziom, przy którym dzieci nie są w stanie pracować" - podkreśliła ekspertka.
"Wielu nauczycieli przyznawało się do tego, że po dokładnym wietrzeniu sal dzieci zaczynały normalnie funkcjonować i w zupełnie inny sposób przyswajać wiedzę. Okazało się, że ta - wydawało się - bardzo podstawowa rzecz jest zaniedbana i rzeczywiście nauczyciele wymagają nauki wietrzenia klas" - oceniła.
Zdaniem dr Kozajdy konieczne jest przygotowanie regulacji prawnych, które zmuszą wszystkie instytucje zarządzające oświatą do rzeczywistych zmian na rzecz poprawy jakości powietrza wewnętrznego w szkołach.
Komentarze
[ z 7]
Ciekawe badania. Obecnie wszędzie jesteśmy narażeni na działanie niezdrowego powietrza. Największy problem jes w dużych miastach. Każdy może ucierpieć, jeśli nie podejmie odpowiednich działań. Pacjenci cierpiący z powodu chorób płuc i serca oraz osoby pracujące i ćwiczące na świeżym powietrzu mogą wyraźnie odczuć skutki smogu. Panują nieprawidłowe przekonania. Zgony związane z smogiem są częściej wynikiem przyczyn sercowych niż oddechowe. Jest to szczególnie ważne, ponieważ wielu ludzi chorujących na serce musi zdawać sobie sprawę z zagrożenia. Nie każdy może wyjechać w miejsce, gdzie powietrze jest czyste, dlatego warto przestrzegać kilku zasad. Zachęcajmy dziecko, aby oddychało przez nos. To naturalny filtr powietrza.
Bardzo dobrze, że takie badania są przeprowadzane. W końcu w szkole dzieci spędzają większą część dnia i niewiarygodnym jest, że oddychają tam tak zanieczyszczonym powietrzem. Oby Polska w tej niechlubnej dziedzinie nie dogoniła Londynu, o którym było zaledwie kilka miesięcy temu. Mianowicie, badania dowiodły, że uczniowie londyńskich szkół uczą się w salach lekcyjnych, w których powietrze jest tak zanieczyszczone, że narusza wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W pięciu szkołach zmierzono poziomy bardzo szkodliwych dla człowieka pyłów PM10 i PM2,5. Składają się one z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu i mogą zawierać substancje toksyczne, metale ciężkie oraz dioksyny i furany. Okazało się, że niebezpieczne poziomy toksycznego powietrza w szkolnych klasach w Londynie były w niektórych przypadkach wyższe niż na zatłoczonych ulicach brytyjskiej stolicy. Podczas zajęć poziom PM10 w pomieszczeniach był "regularnie wyższy niż na zewnątrz".Należy podkreślić, że dzieci w wieku szkolnym są bardziej narażone na zanieczyszczenia powietrza niż dorośli - nie tylko ze względu na węższe drogi oddechowe, ale także dlatego, iż potrzebują więcej powietrza na kilogram masy ciała. "Ekspozycja rozwijających się płuc dzieci na szkodliwe pyły może spowodować zmniejszenie czynności płuc, która utrzymuje się aż do wieku dorosłego, zwiększając podatność na choroby układu oddechowego i układu krążenia" - czytamy w raporcie. Naukowcy podkreślili również, że w Wielkiej Brytanii występuje największy odsetek występowania astmy wieku dziecięcego w Europie. W badaniu stwierdzono też różnice w poziomach zanieczyszczeń sal lekcyjnych, które zależały od wielu czynników, w tym charakterystyki budynków, projektowania i konserwacji.
Poziom zanieczyszczeń zależy nie tylko od jakości powietrza zewnętrznego - a wiadomo, że w polskich miastach mamy duże stężenie zanieczyszczeń chemicznych i pyłowych, które dostają się do pomieszczeń przez naturalną wentylację. Źródła zanieczyszczeń pojawiają się też wewnątrz szkoły, dlatego warto informować, jak ważny jest dobór właściwych materiałów budowlanych, mebli, aby zminimalizować wydzielanie się substancji, które dodatkowo pogarszają jakość powietrza. W klasach, gdzie okna są zamknięte, stężenie dwutlenku rośnie, a to przekłada się na pogorszenie zdolności psychofizycznych czy bóle głowy u uczniów. Mała jest też świadomość, że termomodernizacja i wymiana okien na bardzo szczelne może wpływać na jakość powietrza w pomieszczeniach. Zalecenia dotyczące jakości powietrza w salach lekcyjnych, a dokładniej nieprzekraczania 0,1% stężenia CO2, sformułował już w 1858 r. niemiecki higienista Max von Pettenkofer. Od tego czasu w budynkach dydaktycznych wiele się zmieniło. Czas przebywania młodzieży w salach lekcyjnych uległ wydłużeniu, naturalna wymiana powietrza poprzez szczelne okna i drzwi jest mniejsza, a materiały i wyposażenie klas zawierają więcej związków chemicznych, co na pewno przekłada się na samopoczucie i wydajność naszych dzieci.
Niewłaściwa jakość powietrza w salach lekcyjnych może być przyczyną problemów zdrowotnych uczniów i nauczycieli, a także wpływać na komfort ich nauki i pracy. Może prowadzić do powstawania tzw. „zespołu chorego budynku”, objawiającego się m.in. zmęczeniem, uczuciem duszności, bólami i zawrotami głowy, drażliwością, obniżoną koncentracją uwagi, zaburzeniami pamięci, podrażnieniem błon śluzowych oczu czy górnych dróg oddechowych. W Polsce ok. 1 proc. dzieci w wieku szkolnym, czyli ok. 60 tys., zapada na przewlekłe choroby układu oddechowego, w tym na astmę oskrzelową. Ponadto, jak pokazują badania na studentach, ich wydajność może zwiększyć się nawet o 15 proc., gdy zwiększy się ilość świeżego powietrza w salach wykładowych. To również bardzo ważny aspekt przemawiający za potrzebą dbania o jakość powietrza w budynkach dydaktycznych. Podczas procesu myślowego intensywnie wzrasta zapotrzebowanie mózgu na tlen, którego wciąż brakuje naszym pociechom, spędzającym większość czasu w rzadko wietrzonych pomieszczeniach zamkniętych. Koncentracja uwagi uczniów systematycznie spada wraz ze wzrostem stężenia dwutlenku węgla w klasie. Stan ten powoduje trudności w koncentracji uwagi, a co za tym idzie zdobywaniu i przetwarzaniu wiedzy, prowadząc do obniżenia procesów poznawczych i niskiej efektywności nauczania. Czasami stosunkowo niewielkie zmiany, takie jak wymiana okien na te wyposażone w wentylacje czy poprawa systemu wentylacji mogą wpłynąć na lepszą jakoś powietrza w budynkach szkolnych. Są jednak sytuacje w których potrzebna jest kompleksowa modernizacja, szczególnie w starych budynkach. Jeśli szkoły nie stać na modernizację budynku i poprawę systemów wentylacji, warto pamiętać o prostych i praktycznych czynnościach, które pomogą zadbać o dobrą jakość powietrza w klasach.
Dobrze, że przeprowadzono takie badania, które pokazały co może być jednym z czynników gorszych wyników w nauce. Należy pamiętać o tym aby czynność wietrzenia pomieszczeń dzieci przynosiły również do domu, w którym się uczą. Odpowiednia ilość tlenu korzystnie wpływa na pracę naszego mózgu, polepszając jego wydajność. Pozornie błachym powodem zaburzonej cyrkulacji powietrza jest stosowanie nowych, plastikowych okien, których szczelność jest prawie stuprocentowa. To zaburza przepływ powietrza pomiędzy budynkiem, a dworem. W wyniku tego gromadzą się duże ilości dwutlenku węgla, który spowalnia procesy myślowe. Dodatkowa wadą ultraszczelności jest możliwośc rozwoju wszelkiego rodzaju grzybów, których cząstki są wdychane przez najmłodszych, a doskonale wiemy, jak szkodliwe są one dla zdrowia. Dr Anna Kozajda poruszyła bardzo ważna kwestię dotyczącą tego jak nasze młode pokolenie spędza wolny czas czy to w szkole czy na dworze. Dawniej przerwy, czasem niezależnie od pory roku spędzało się na dworze, ganiając w te i z powrotem, a spóźnianie się na lekcje było na porządku dziennym. W obecnych czasach króluje korzystanie ze smartfonów i tabletów. Podobne dzieje się w domach. Większość dzieci nie potrafi już funkcjonować bez nowinek technologicznych, robi się to powoli bardzo przygnębiające. Czasem warto by było zwrócić uwagę dzieciom aby korzystały z ładnej pogody i przerwy spędzały na dworze, bawiąc się ze znajomymi.
To dobrze, że zwrócono uwagę na problem jakości powietrza w salach lekcyjnych. Nie należy zapominać, jak ważny jest tlen dla utrzymania prawidłowego myślenia i koncentracji. Dbanie o jakość powietrza w salach to działanie na rzecz jakości pracy umysłowej dzieci i wydajności przyswajania wiedzy. Tak niewielka, nie wymagająca dużego wysiłku ani kosztów czynność, jaką jest wywietrzenie sali, gwarantuje lepsze wyniki w nauce – oczywistym jest więc że należy jak najszerzej publikować wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Medycyny Pracy przedstawionych w tym artykule, by uzyskały możliwie największy zasięg. Pracownicy szkół muszą tego pilnować, ponieważ dzieci same mogą nie wiedzieć, że przyczyną ich zmęczenia i rozkojarzenia jest akurat powietrze ubogie w tlen. Rolą dorosłych jest zadbanie o tę kwestię. Badania takie jak to przypominają im, jak bardzo jest to istotne. Warto też wprowadzić nawyk spędzania przerw miedzy lekcjami na zewnątrz, na świeżym powietrzu i zachęcać dzieci, by jak najwięcej swojego wolnego czasu po szkole poświęcały zabawom na podwórku. Taki nawyk miałby wiele plusów, nie tylko odpowiednie dotlenienie, ale także wszystkie korzyści płynące z zabaw z rówieśnikami w porównaniu z korzystaniem z elektroniki.
Problem ze stanem powietrza w naszym kraju, głównie w sezonie grzewczym jest dosyć spory. Przekłada się to na występowanie wielu wielu chorób przewlekłych układu oddechowego. Częstym powikłaniem może być astma albo przewlekła obturacyjna choroba płuc. Wśród dzieci zachorowania na astmę występują coraz częściej. Wiąże się to z często koniecznością podawania sterydów, które nie są obojętne dla naszego zdrowia. Dobrze, że poruszono kwestię powietrza w szkolnych salach oraz tak jak wspomniała dr Anna Kozajda również w domach. Zwróciła bowiem uwagę na poważny problem dzisiejszych czasów, w których każde z dzieci jest wpatrzone w ekran komputera, smartfona, tableta, nie korzystając w ogóle ze spędzaniu czasu na świeżym powietrzu. Jak wspomniałem, powietrze w Polsce może nie jest wszędzie zbyt czyste, ale są miejsca, w których z powodzeniem można korzystać z zabaw na zewnątrz. Jak potwierdziły obserwacje poczynione przez nauczycieli zwykłe przewietrzenie sal w znacznym stopniu poprawiło aktywność umysłową uczniów. Jeżeli taki uczeń również w domu odłorzy swój gażdżet i wyjdzie na dwór do równieśników, to nauka w domu równie szybko będzie mu przychodziła. Automatycznie szybciej przerobiony materiał pozwoli na uzyskanie większej ilości wolnego czasu, którego podobno coraz bardziej brakuje polskim uczniom. Warto jest edukować nauczycieli oraz rodziców do tego aby wietrzyć pomieszczenia, chociaż odkąd pamiętam czy to w podstawówce, czy dalszych etapach kształcenia nauczyciele notorycznie kazali na przerwach otwierać nam sale więc niewiedza na ten temat może nie ma aż tak dużej skali. Nie mniej tam gdzie takie czynności nie są praktykowane, warto to zmienić.