Otwarcie żłobków i przedszkoli to najgorsza decyzja, jaka mogła zapaść. Nie posyłajmy dzieci do żłobków i przedszkoli - apelują lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, wskazując zarówno na wysokie prawdopodobieństwo bezobjawowego nosicielstwa u najmłodszych, jak i wzrost liczby ciężkich przypadków zachorowań wśród kilkuletnich mieszkańców Wielkiej Brytanii. - Niewykluczone, że ciężki, wielosystemowy stan zapalny u tamtejszych dzieci, wymagający intensywnej terapii, może mieć związek z koronawirusem - podkreśla Bożena Janicka, prezes PPOZ.

Na konferencji prasowej 29 kwietnia premier RP Mateusz Morawiecki ogłosił, że od 6 maja znów mogą być otwarte żłobki i przedszkola. Decyzje o uruchomieniu poszczególnych placówek mają podejmować organy prowadzące (jednostki samorządowe) z zachowaniem reżimu sanitarnego określonego przez Głównego Inspektora Sanitarnego. Rząd zapewnił dodatkowo, że przekaże do żłobków i przedszkoli zapasy środków dezynfekujących.

- Z ogromnym niepokojem przyjęliśmy tę informację. Powszechnie wiadomo, że zdecydowana większość dzieci to albo bezobjawowi nosiciele koronawirusa, albo bezobjawowi zakażeni. To pierwszy aspekt! Kolejne, również bardzo ważne to: brak badań populacyjnych, które obrazowałyby, ilu tak naprawdę mamy zakażonych wśród naszych obywateli, ilu nosicieli, jaki jest poziom wytworzonych przeciwciał u ozdrowieńców! Ciągle za mało przeprowadzanych jest testów. Koronawirus i komplikacje, jakie może powodować, to nadal wielka niewiadoma! Uważamy, że w takiej sytuacji otwarcie żłobków i przedszkoli, jest przedwczesne, ryzykowne i nieodpowiedzialne - podkreśla Bożena Janicka.

Lekarze PPOZ w swoim stanowisku powołują się na niepokojące doniesienia płynące z Wielkiej Brytanii, gdzie odnotowano wzrost liczby ciężkich przypadków zachorowań u najmniejszych dzieci, z których co najmniej połowa ma potwierdzony COVID-19.

„Dzieci te często cierpią na bóle brzucha, zapalenie mięśnia sercowego, wymioty, biegunkę, także krwotoczną. Dochodzą obrzęki, problemy z oddychaniem. Póki co nie wiemy czy ostry stan zapalny wywołuje nowy patogen, czy też koronawirus znów się zmutował, a może skojarzył z innym drobnoustrojem. U wielu tych dzieci zidentyfikowano koronawirusa. Również ze względu na to, uważamy że otwarcie żłobków i przedszkoli to otwarcie szerokiego pola do wymiany wirusów, które rozniosą się na domowników, osoby starsze i schorowane , a już mamy potężne problemy z wieloma DPS-ami , a teraz zagrożone będą domy rodzinne, aż w końcu całe społeczeństwo! Wtedy już epidemii nie opanujemy!” - podkreślają lekarze PPOZ.

.... ZOBACZ RÓWNIEŻ:

W związku z zapowiadanym otwarciem placówek dla najmłodszych lekarze PPOZ apelują do społeczeństwa: dyrektorów placówek, nauczycieli, wychowawców, burmistrzów, prezydentów i wójtów, a szczególnie rodziców i opiekunów najmłodszych:

„To zdecydowanie za wcześnie! Zaczekajmy do czasu, kiedy otworzymy szkoły, podsumujemy kolejne etapy odmrażania naszej gospodarki . Żłobki i przedszkola należy otwierać w ostatnim etapie odmrażania, co winno nastąpić nie wcześniej jak pod koniec czerwca! I tak pewnie będziemy się musieli zmierzyć z lawinowymi infekcjami, a pamiętajmy - każde obniżenie odporności może mieć opłakane skutki. Zaledwie kilka dni temu zaczęliśmy szczepić małe dzieci, staramy się zgodnie z zaleceniami resortu zdrowia do minimum ograniczyć kontakty miedzy nimi, umawiamy osobno, na konkretną godzinę, a tu nagle mają iść do grupy, do żłobka , czy przedszkola??? To jakiś absurd!!!”

„Drodzy Państwo! Decyzje dziś należą do Was, nie do Premiera , czy Ministra, ale to Wy macie podjąć decyzje o otwarciu placówek, grupowaniu dzieci i spełnieniu nierealnych zaleceń sanitarnych dla naszych maleńkich. Pozostaje tylko jedno pytanie - kto w tej sytuacji poniesie odpowiedzialność za ewentualne skutki? Apelujemy - zostawmy dzieci w domach , nie otwierajmy żłobków i przedszkoli! Chrońmy nasze dzieci i nasze domy rodzinne!!! Nie niszczmy tego, co udało się nam -w tym ciężkim czasie epidemii -przez ostatnie tygodnie wypracować!!!” - apelują lekarze PPOZ.


Źródło: PPOZ