Ratownicy z pogotowia w Białej Podlaskiej jako pierwsi w kraju opracowali projekt dot. ochrony medyków podczas akcji ratunkowych. Pomóc ma przycisk alarmowy.
We wtorek, 9 lipca br. w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego odbyła się konferencja prasowa poświęcona bezpieczeństwu ratowników medycznych.
Ratownicy na co dzień pomagają innym w sytuacjach zagrożenia życia, ale niestety coraz częściej oni sami potrzebują pomocy, ponieważ stają się ofiarami ataków agresywnych pacjentów, ich krewnych oraz osób postronnych. Nie zawsze są w stanie przewidzieć atak, ale mogą spróbować się na niego przygotować.
– Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się jak usprawnić pracę ratowników medycznych. I tak narodził się pomysł przycisku alarmowego. Jeżeli wszystko będzie dobrze, chcielibyśmy to wdrożyć w całym województwie lubelskim – wyjaśnia wicemarszałek Dariusz Stefaniuk.
>>> ZOBACZ TEŻ: Podsumowanie tygodnia - najciekawsze wiadomości minionego tygodnia, które ukazały się w serwisach LekSeek Polska
Pomysłodawcą przycisku alarmowego jest Artur Kozioł, zastępca dyrektora pogotowia w Białej Podlaskiej.
– Zaproponowaliśmy nasobne systemy alarmowe. Powiadomienie dyspozytora pozwala niezwłocznie dołączyć do interwencji odpowiednie służby i udzielić natychmiastowej pomocy zespołowi. Główną zaletą projektu jest to, że pomoc zostaje wezwana potajemnie. Napastnik nie jest tego świadomy – tłumaczy dyrektor Kozioł.
Jak zatem działa przycisk alarmowy?
- Mamy 13. karetek systemowych i każdy zespół ma określony kryptonim. Posiada lokalizator. Wystarczy, że ktoś w karetce wciśnie guzik w urządzeniu, które jest wielkości telefonu komórkowego. Informację o tym odbiera dyspozytor medyczny i błyskawicznie powiadamia organy ścigania – dodaje dyrektor Kozioł.
Koszt pilotażowego projektu to 12 tysięcy złotych. Zainteresowanie przyciskiem alarmowym wyraziło już wstępnie Ministerstwo Zdrowia.
Komentarze
[ z 0]