Naczelna Rada Lekarska zaapelowała do Ministra Zdrowia o rewizję przedstawionych koncepcji wzrostu nakładów na ochronę zdrowia oraz propozycji dotyczących minimalnego poziomu wynagradzania pracowników medycznych.
Zdaniem lekarzy, dziesięcioletnia perspektywa osiągnięcia nakładów na ochronę zdrowia na poziomie 6% PKB budzi poważne obawy o bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa.
„Powszechnie wiadomo, że system opieki zdrowotnej w Polsce jest niedofinansowany, co w zestawieniach ukazujących poziom nakładów na ochronę zdrowia oraz średnie wydatki na leczenie w krajach Unii Europejskiej lokuje nasz kraj w niechlubnej końcówce” - zauważa Rada.
Zdaniem NRL, ochrona zdrowia w Polsce wymaga zdecydowanie szybszego wzrostu poziomu finansowania, gdyż w obecnej chwili system balansuje na granicy wydolności, co obniża poziom bezpieczeństwa całego systemu, zagrażając tak pacjentom, jak i lekarzom. Dalszą konsekwencją tego stanu rzeczy jest odpływ wysoko wykwalifikowanych pracowników medycznych do innych krajów europejskich, gdzie warunki pracy oraz i wynagrodzenia, są lepsze niż w Polsce.
NRL zaznacza, że szybko zachodzące w polskim społeczeństwie zmiany demograficzne spowodują, że za 10 lat nakłady w wysokości 6% będą jeszcze bardziej nieadekwatne do potrzeb zdrowotnych niż ma to miejsce przy obecnym stanie nakładów. Zdaniem lekarzy, plan osiągnięcia poziomu finansowania ochrony zdrowia na poziomie 6% PKB w roku 2025 jest zdecydowanie zbyt odległy.
Naczelna Rada Lekarska wskazuje również, projekt regulacji dotyczącej minimalnego poziomu wynagrodzeń pracowników medycznych "w istotny sposób odbiega od rozwiązań wielokrotnie prezentowanych – w odniesieniu do lekarzy i lekarzy dentystów – przez samorząd lekarski.
"Współczynniki wynagrodzeń przyjęte we wstępnym projekcie rozwiązań dalece odbiegają od poziomu, wskazywanego przez samorząd lekarski już w 2006 r., jako odpowiedni dla zagwarantowania minimalnego, godnego wynagrodzenia za pracę lekarzy i lekarzy dentystów" - czytamy komunikacie.
Naczelna Rada Lekarska apeluje do Ministra Zdrowia o przygotowanie planu szybszego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia oraz regulacji, które gwarantując minimalne wynagrodzenie za pracę pracowników medycznych zapewnią, że będzie to wynagrodzenie na godnym poziomie, odpowiadającym wysokim kompetencjom tych pracowników, oraz ich odpowiedzialności za zdrowie i życie pacjentów.
Więcej: nil.org.pl
Komentarze
[ z 4]
Oby tylko politykom udało się jak najszybciej znaleźć sposób na uzupełnienie brakującej luki w finansowaniu służby zdrowia. Nastroje wśród pacjentów i wśród pracowników szpitali już w tej chwili są dosyć mocno wzburzone, a sytuacje może się jeszcze pogorszyć, jeśli w krótkim czasie nie zostaną podjęte skuteczne kroki dla poprawy sytuacji. Z jednej strony mamy pacjentów, którzy są niezadowoleni z jakości opieki, z długiego czasu oczekiwania w kolejkach do specjalistów, z niskich dofinansowań do leków, czy niskiej dostępności niektórych terapii, które u zachodnich sąsiadów już od dawna uznawane są za standardowe postępowanie w przypadku niektórych chorób i w pełni refundowane z funduszu zdrowia. Z drogiej strony mamy lekarz, pielęgniarki, położne i innych pracowników służby zdrowia, którzy czują się nie docenieni i w nieodpowiednim, niewystarczającym stopniu finansowani za swoją pracę. W tym miejscu buntują się zwłaszcza młodzi ludzie, świeżo upieczeni absolwenci, którzy są dopiero na początku swojej kariery zawodowej. Fakty są takie, że jeżeli politycy nic nie zrobią dla poprawy ich sytuacji finansowej, to spora część z tych ludzi może zdecydować się na wyjazd za pracą za granice kraju do zachodnich sąsiadów, gdzie nie tylko będą mogli liczyć na wyższe wynagrodzenie adekwatne do umiejętności i odpowiedzialności pokładanej w wykonywanej pracy, ale i na lepsze warunki socjalne, możliwości rozwoju i większą ilość czasu wolnego dzięki mniejszej ilości dodatkowych dyżurów czy godzin nadprogramowych. Trudno się więc dziwić, że fala emigracyjna młodych, wykształconych Polaków jest tak duża. Tylko, że jeśli nie zrobi się nic by ten trend zatrzymać lub chociaż zahamować, może dojść do tragedii, kiedy pacjenci w polskich szpitalach nie będą mogli liczyć na uzyskanie szybkiej i skutecznej pomocy nawet w sytuacjach nagłych z racji braków w personelu szpitala.
Ciekawe co wyniknie z sobotnich manifestacji. Bo jak wiadomo, młodzi lekarze wraz z pielęgniarkami, położnymi, ratownikami, fizjoterapeutami i innymi przedstawicielami zawodów medycznych niezadowolonych ze swoich warunków pracy i stawek wynagrodzenia po raz kolejny planują przeprowadzić manifestację pokazując, że są niezadowoleni ze swojego położenia i traktowania przez rząd. Nastroje są coraz bardziej wzburzone i wydaje mi się, że prędzej czy później politycy będą musieli na te postulaty zareagować. Tylko nie w taki sposób, aby zakazać strajków w służbie zdrowia, jak to wpadł na błyskotliwy pomysł niedawno jeden z polityków. Potrzebne są zmiany i to raz że duże, a dwa że szybko, zanim młodzi, zdolni absolwenci uczelni medycznych nie wyjadą opiekować się pacjentami za granice, a w naszym kraju nie pozostanie tylko garstka nie będąca w stanie sprostać stawianym przed nimi wymaganiom ze względu na brak rąk do pracy i niedostatki kadrowe.
Większość pracowników służby zdrowia jest zgodne, że ich wynagrodzenie jest zbyt niskie. Lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny - to zawody bardzo odpowiedzialne nie mówiąc już ilości nauki i pracy jaką trzeba włożyć aby uzyskać prawo do ich wykonywania. Ogólnie w świecie przyjęło się że jeżeli czegoś jest mało lub jest trudne do zdobycia jest to droższe. Dlaczego zatem lekarze i inni pracownicy służby zdrowia zarabiają mniej niż wiele osób spoza branży medycznej którzy wykonują w znacznie lżejszą pracę i na których ciąży o wiele mniejsza odpowiedzialność zastanawiam się jak państwo zamierzają trzymać w kraju młodych lekarzy którzy po pracowitych latach nauki chcieliby w końcu uzyskać z tego jakąś korzyść wiedząc że za granicą zarobią o wiele wiele więcej pieniędzy wyjeżdżają zostawiając za sobą braki w personelu szpitalnym każdy stara się działać w swoim najlepszym interesie lekarz nawet spowalnia to też człowiek i chciałbym zarabiać proporcjonalnie do swoich umiejętności oraz odpowiedzialności jaką codziennie na siebie bierze.
Zdaniem lekarzy właściwe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające. Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych.Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza. Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia Wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować.Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Decyzję ministerstwa zyskał aprobatę Porozumienia Rezydentów. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna.Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione. Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku. Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze. Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medycznej, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu.