Każdego roku setki tysięcy Polaków decydują się na podróże do tropików, często wybierając jako cel Afrykę Subsaharyjską. Pragnienie egzotyki i przygody nieodłącznie wiąże się jednak z ryzykiem zdrowotnym, którego wielu podróżnych nieświadomie lekceważy. Malaria, mimo że od lat znana i opisana, nadal stanowi realne zagrożenie. Co roku zapada na nią ponad 200 milionów ludzi, z czego aż 95 procent przypadków śmiertelnych notuje się w Afryce.

W Polsce malaria nie występuje endemicznie, ale nie oznacza to, że nie mamy z nią do czynienia. Coraz częstsze przypadki zawleczone pokazują, jak ważna jest czujność diagnostyczna lekarzy pierwszego kontaktu. Dwa tragiczne przypadki śmierci mężczyzn wracających z Afryki, którym nie zlecono odpowiednich badań, obnażyły systemowe braki. Prof. Krzysztof Korzeniewski, ekspert medycyny tropikalnej, podkreśla: "Malaria to pierwsza choroba, która powinna przyjść lekarzowi do głowy, gdy pacjent wraca z Afryki". Kluczowe jest wczesne rozpoznanie, gdyż pasożyt atakuje krwinki czerwone i w ciągu kilku dni może doprowadzić do skrajnego wyniszczenia organizmu. Niepokój budzi fakt, że lekarze, mimo otrzymanych informacji od rodzin pacjentów o niedawnym pobycie w tropikach, nie zawsze zlecają testy diagnostyczne. "Standardem, który został pogrzebany na starcie, jest to, że jeżeli pacjent wraca z rejonów endemicznego występowania chorób tropikalnych i jest pacjentem gorączkującym, wykonuje się testy w kierunku najczęstszych chorób endemicznych" – dodaje prof. Korzeniewski.

Oficjalnie mamy w Polsce niemal sto poradni chorób tropikalnych. W praktyce jednak system opieki zdrowotnej nie gwarantuje pacjentom odpowiedniego skierowania, diagnostyki ani dostępu do leków. Niepokoi fakt, że leki pierwszego rzutu, jak artezunat, nie są dostępne na co dzień w aptekach. Ich sprowadzenie odbywa się na zasadzie importu docelowego, co przy ostrym przebiegu malarii może oznaczać zbyt późną reakcję. W Polsce niewiele ośrodków dysponuje rezerwami tego leku, co może skutkować tragicznymi konsekwencjami. Kiedyś takie zapasy znajdowały się jedynie w Gdyni i Poznaniu. Dziś sytuacja nieco się poprawiła, lecz dalej mamy do czynienia z rozproszonym systemem. Placówki w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu mają lepsze przygotowanie, ale wiele mniejszych ośrodków nie jest gotowych na przyjęcie pacjenta z podejrzeniem malarii.

Profilaktyka, diagnostyka i edukacja: trzy filary ochrony przed malarią

Problem malarii zaczyna się na długo przed pierwszym objawem. Chemioprofilaktyka, choć skuteczna i szeroko rekomendowana, nadal pozostaje niedoceniana. Osoby planujące podróż w regiony endemiczne powinny być objęte fachowym poradnictwem medycznym. W odpowiedzi na te potrzeby powstała Krajowa Sieć Ośrodków Medycyny Podróży (KSOMP), zrzeszająca ponad 100 placówek pod patronatem Polskiego Towarzystwa Medycyny Morskiej, Tropikalnej i Podróży. Sieć ta umożliwia dostęp do wiedzy i specjalistycznej opieki, a tym samym znacznie zwiększa szanse pacjentów na uniknięcie najgroźniejszych konsekwencji choroby. W gabinetach POZ zbyt często zapomina się o jednym z podstawowych pytań w diagnostyce tropikalnej: "Czy byli Państwo ostatnio w strefie klimatu gorącego?". To pytanie mogłoby uratować życie. W praktyce zbyt wielu lekarzy nie kojarzy niespecyficznych objawów, takich jak gorączka czy bóle mięśni, z potencjalnym zakażeniem malarią. Brak szkoleń, niewystarczające informacje i presja systemowa skutkują błędami diagnostycznymi.

Nadzieją na zmianę są konferencje naukowe i programy edukacyjne. Każdego roku w kwietniu organizowana jest w Gdyni konferencja "Medycyna podróży w praktyce lekarskiej". Tegoroczna edycja rozpoczyna się w Światowy Dzień Malarii, a cały panel dedykowany jest tej właśnie chorobie. Równie istotna jest edukacja społeczeństwa. Media społecznościowe, podróżnicze blogi i influencerzy nie mogą być źródłem wiedzy o profilaktyce zdrowotnej. "To mnie na początku śmieszyło, teraz przeraża. Ludzie bardziej ufają celebrytom niż specjalistom" – ostrzega prof. Korzeniewski.

Zmienna twarz pasożyta: wyzwania diagnostyczne i terapeutyczne

Malaria to nie jednolita jednostka chorobowa. Odpowiadają za nią różne gatunki pasożyta, z czego Plasmodium falciparum jest najgroźniejszym. Jednakże Plasmodium vivax i Plasmodium ovale mogą dawać objawy nawet po kilku miesiącach czy latach od zakażenia, co dodatkowo utrudnia diagnostykę. Utajone formy przetrwałe w komórkach wątrobowych mogą aktywować się po długim czasie, przez co choroba staje się jeszcze bardziej podstępna. W Azji Południowo-Wschodniej notuje się rzadziej występującego Plasmodium knowlesi, który również może być groźny i trudny do odróżnienia od innych patogenów. To dodatkowy argument za tym, by diagnostyka była prowadzona przez wyspecjalizowane ośrodki.

Podsumowanie

W świecie, gdzie granice przestały istnieć, a podróże są codziennością, malaria nie jest już chorobą egzotyczną. Jest realnym zagrożeniem, które może wrócić z każdą walizką. Kluczowe są świadomość, profilaktyka, dostęp do wiedzy i kompetencje lekarzy. Bez tego każdy wyjazd w tropiki może zakończyć się tragedią. Cytując prof. Korzeniewskiego: "Nie zawrócimy kijem Wisły, ale możemy nauczyć ludzi płynąć bezpiecznie".

Bibliografia

  1. https://pap-mediaroom.pl/zdrowie-i-styl-zycia/malaria-gotowi-do-diagnozy-i-leczenia (dostęp z dnia 24.04.2025)