Brakuje kilku zmian, które ułatwiłyby życie pacjentom, dlatego przygotowaliśmy m.in. pakiet onkologiczny oraz pakiet dotyczący czasu oczekiwania pacjenta na wizytę u lekarzy innych specjalności - podkreślił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podczas poniedziałkowej (7 kwietnia) debaty PiS.


- Odstępujemy od limitów w onkologii na poziomie diagnostycznym i leczniczym, ale pod jasno określonymi warunkami, m.in. dotrzymania terminów. Chcemy dać pacjentowi kompleksową opiekę - mówił minister podczas debaty nt. sytuacji w służbie zdrowia zorganizowanej przez PiS. Przypomniał, że chodzi m.in. o wprowadzenie nowych narzędzi diagnostyki dla lekarzy POZ, karty pacjenta onkologicznego, stworzenie sieci onkologicznej oraz określenie terminów, w jakich pacjent ma przechodzić kolejne etapy diagnostyki.


Wyjaśnił, że drugi pakiet - tzw. kolejkowy - przewiduje m.in. zmiany u lekarzy POZ, specjalistów, w szpitalach, w szkoleniu lekarzy, w sposobie informowania pacjentów. - Chcemy wzmocnić rolę lekarza rodzinnego, którego postrzegamy jako filar systemu ochrony zdrowia - zapowiedział Arłukowicz.


Jak mówił, chodzi o zbudowanie systemu opieki skoordynowanej, opartej na współpracy ze sobą lekarzy POZ i specjalistów. - Obecnie pacjent przychodzi do specjalisty w większości tylko po przedłużenie recepty, więc chcemy ułatwić pacjentowi tę drogę - zaznaczył minister. Jak przypomniał, chodzi o stworzenie nowego rodzaju wizyty - receptowej, a także możliwość wypisywania recepty do 12 miesięcy, a nie - jak obecnie - trzech miesięcy.


Arłukowicz odniósł się również do rządowego programu refundacji in vitro.
- Urodziły się już pierwsze dzieci rodziców, którzy skorzystali z rządowego programu refundacji in vitro - poinformował minister zdrowia.


Arłukowicz był pytany m.in. o dotychczasowe osiągnięcia - wymienił w tym kontekście rządowy program refundacji in vitro. - Z wielkiej awantury politycznej mamy sytuację, że tysiące ludzi są w programie, rodzą się dzieci - mówił minister.


Przywołał wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z 27 czerwca 2012 r.: "chcemy karać za in vitro, bo jesteśmy katolikami". - My nie chcemy karać i cieszymy się, że pierwsze dzieci są już na świecie, i że pacjenci mogą cieszyć się tym, że w ich domu pojawia się dziecko - podkreślił Arłukowicz.


Jak powiedział PAP rzecznik ministerstwa zdrowia Krzysztof Bąk, do tej pory urodziło się już kilkanaścioro dzieci, których rodzice skorzystali z rządowego programu refundacji in vitro działającego od lipca 2013 r. W programie zarejestrowano dotychczas ponad 10 tys. par.

 

Źródło: www.rynekzdrowia.pl