Niektóre rekordy chluby nie przynoszą. 750 zarzutów postawiono pewnemu lekarzowi za wydawanie fałszywych zwolnień i zaświadczeń, a ta lista może jeszcze urosnąć. Średnia cena za taką „przysługę” to około 100 złotych. Co ciekawe zaświadczenie o stanie zdrowia bez większego problemu można zdobyć nawet nie pokazując się u lekarza. Udowodnił to reporter „Wiadomości” Leszek Dawidowicz.

Tylko w ciągu ostatnich kilku tygodni policja zatrzymała dwoje lekarzy, którzy w zamian za łapówki wypisywali różne dokumenty medyczne. Robili to na ogromną skalę.

– Zatrzymaliśmy już 600 takich zaświadczeń, a za każdym razem gdzie się pojawiamy, wychodzą nam kolejne zaświadczenia – powiedział Mariusz Ciarka z małopolskiej policji. – Kobieta wystawiała lewe zaświadczenia kierowcom jeżdżącym samochodami uprzywilejowanymi czy całym zastępom straży pożarnej – dodał Ciarka.

Dokonać niemożliwego

Postanowiliśmy dokonać niemożliwego i zdobyć zaświadczenie lekarskie o zdolności do prowadzenia samochodu. Z danymi cierpiącego na zaćmę Leszka Niedziółki, który mieszka i pracuje w szkole dla niewidomych w Laskach, udaliśmy się do lekarza orzecznika. Nasz redakcyjny kolega powiedział, że stara się o zaświadczenie dla brata.

Lekarz trochę się opierał, ale w końcu podjął decyzję, że za „drobną opłatą” zaświadczenie wypisze. W ten sposób niedowidzący Leszek Niedziółka dostał dokument stwierdzający brak przeciwwskazań do prowadzenia pojazdów, na które wymagane jest prawo jazdy kategorii B. Cierpiący na zaćmę mężczyzna był w szoku.

Kobieta ta wystawiała lewe zaświadczenia kierowcom jeżdżącym samochodami uprzywilejowanymi czy całym zastępom straży pożarnej.

Lekarz zdemaskowany

Lekarz pytany dlaczego wystawił zaświadczenie osobie, której nigdy nie widział, wszystkiemu zaprzeczył. – Nie, nigdy mi się to nie przytrafiło, ja zawsze z tym walczyłem – powiedział. Nawet przyparty do muru, szedł w zaparte.

Dawidowicz: A to jest pana zaświadczenie panie doktorze?
Lekarz: Tak to jest moje. Ten pacjent miał u mnie badania robione, to ja już sobie teraz przypominam.
Dawidowicz: Czyli z tym pacjentem pana zdaniem jest wszystko w porządku?
Lekarz: Ja myślę, że tak, myślę, że tak.
Dawidowicz: Wziął pan 100 zł za wizytę, 100 zł tak naprawdę kosztowało to orzeczenie. To strasznie niebezpieczne panie doktorze.
Lekarz: Ja wiem, ja wiem.
Dawidowicz: Dlaczego?
Lekarz: Wie pan co, strasznie mi głupio.

Koledzy oburzeni

Oburzenia nie kryje część kolegów po fachu. – To podważa zaufanie do naszego zawodu. Tego rodzaju działania, tego rodzaju czynności. Cierpią na tym wszyscy lekarze – powiedział Grzegorz Wrona z Naczelnej Izby Lekarskiej.

Naczelna Izba Lekarska sprawdzała w ubiegłym roku 43 takie przypadki. – Mając świadomość coraz większego ruchu ulicznego, ja nie widzę możliwości wystawiania takich zaświadczeń bez osobistego badania.

Równie łatwo udało się załatwić zwolnienie. Lekarz miał tylko jedną prośbę. – Jak pan za tydzień przyjdzie, niech pan tylko jakieś objawy mi poda. Pan poczyta – poradził lekarz.




Źródło: www.tvp.info.pl