Lekarze rodzinni nie chcą orzekać w sprawie rodziny zastępczej

 



Ocena, czy pacjenci nadają się do pełnienia funkcji rodziny zastępczej, nie powinna należeć do lekarza rodzinnego - przekonują medycy. W tym tygodniu wyślą w tej sprawie oficjalny apel do ministra zdrowia

- Nie jest to zadanie wynikające z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. To powinien być odrębny system podobny do medycyny pracy - przekonywał prof. Adam Windak, konsultant krajowy ds. medycyny rodzinnej, podczas XIV Kongresu Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce (KLRP) w Zakopanem.- Do orzeczeń tego typu niezbędne są m.in. badania psychiatryczne, czy testy psychologiczne. Co może powiedzieć lekarz rodzinny o człowieku, który pojawia się o u niego pierwszy raz w życiu, bo wcześniej kilka razy zmieniał lekarza pierwszego kontaktu i domaga się wydania takiego orzeczenia?  - dodał prof. Windak.

A prezes KLRP dr Tomasz Tomasik zaapelował do ministra zdrowia, mimo zaproszenia nieobecnego na kongresie, o jednolite w całym kraju wytyczne, według jakich standardów i kryteriów lekarze rodzinni mają orzekać o zdolności do zastępczego rodzicielstwa - Obecne przepisy w tak ważnym obszarze są zbyt ogólne i stwarzają brak jednolitości w ocenie  zastępczych rodziców - uważa dr Tomasik.

Obowiązek oceny, czy osoby starające się o pełnienie funkcji rodziny zastępczej są zdolne  do sprawowania właściwej opieki nad dzieckiem, ciąży na lekarzach podstawowej opieki zdrowotnej na mocy ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Stowarzyszenia lekarzy rodzinnych protestowali przeciwko wprowadzeniu tego typu orzecznictwa już na etapie projektu ustawy.

- Wielu lekarzy skarżyło się, że trwa na nich nagonka, zwłaszcza przy okazji zdarzeń takich, jak to w Łęczycy (małżeństwo opiekujące się jako rodzina zastępcza sześciorgiem dzieci zostało oskarżone o znęcanie się nad nimi i molestowanie seksualne)- mówi "Rz" Marcin Mikos z biura prasowego Kongresu Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.

Źródło: www.rp.pl