W Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" po raz pierwszy przeprowadzono przeszczep serca. Po roku oczekiwania 14-letni Kuba dostał serce od dorosłego mężczyzny. Za miesiąc ma opuścić szpital.

- Kuba ma się dobrze, wczoraj opuścił oddział intensywnej terapii. Przeszczep był trudny, bo to jest chłopiec, który spędził 14 miesięcy w szpitalu dzięki sztucznemu sercu - mówił na konferencji prasowej we wtorek (25 marca) prof. Bohdan Maruszewski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Centrum Zdrowia Dziecka.


Jak dodał, w związku z zastosowaniem sztucznego serca samo przygotowanie klatki piersiowej, odłączenie tego wspomagania było bardzo wymagające. To zawsze są chorzy podwyższonego ryzyka, chorzy trudniejsi.

- Przeszczepy serca u dzieci są bardzo rzadkie, robi się ich niewiele. Każdy kardiochirurg marzy o tym, by zrobić przeszczep serca. Pomogły nam w tym najlepsze i najbardziej doświadczone osoby, dlatego możemy powiedzieć, że wszystko przebiegło bez problemów - mówił prof. Maruszewski.

Profesor zaznaczył, że udało się to, choć czas, który pozostał na wszczepienie serca, po długim lotniczym transporcie od dawcy, był bardzo krótki.

Na pilnej liście do przeszczepu serca znajdowało się  dwóch pacjentów: Kuba i Mateusz, który jest znacznie mniejszy od Kuby. Mateusz jest w Centrum dwa lata, też żyje dzięki sztucznej komorze serca i czeka na przeszczep.

- Dawca serca dla Kuby pojawił się w dość odległym miejscu w Polsce, dlatego konieczny był transport lotniczy. Cechy dawcy i biorcy były do siebie najbardziej zbliżone pod wieloma względami: immunologicznymi, ale również pod względem rozmiarów, wielkości serca. Te kryteria decydują kto jest biorcą - opowiadał kardiochirurg.

Lekarze nie zdradzili kim był dawca serca. Mieli tylko godzinę i 15 minut na wykonanie operacji, ponieważ transport narządu z południa kraju do Warszawy śmigłowcem zabrał blisko 3 godziny.

We wtorek Kuba wstał z łóżka, w środę (26 marca) zostanie poddany biopsji serca, aby ocenić ryzyko odrzucenia narządu.

 

Źródło: www.rynekzdrowia.pl