Terapia poznawczo-behawioralna jest podstawą leczenia bezsenności - przekonuje prof. Adam Wichniak. Dodaje, że leki powinny być jedynie jej uzupełnieniem.

Specjalista kieruje III Kliniką Psychiatryczną oraz Ośrodkiem Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jest też koordynatorem w Polsce międzynarodowego projektu BE-SAFE finansowanego w ramach programu Horyzont Unii Europejskiej i dotyczącego szkodliwego stosowania benzodiazepin i podobnie działających leków nasennych przez osoby starsze.

Zaznacza, że terapia poznawczo-behawioralna pomaga usunąć wiele czynników pogarszających jakość snu, ale wzmacnia również fizjologiczne mechanizmy regulujące sen. Bo przyczyną bezsenności jest często niekorzystny styl życia.

„Rosnące rozpowszechnienie bezsenności związane jest przede wszystkim ze zmianą stylu życia. Dodatkowo źle śpiące osoby powszechnie zmieniają swoje zachowanie w ten sposób, że nasila to ich problemy ze snem, np. wydłużają czas poświęcony na sen w nocy, a w ciągu dnia ograniczają aktywność fizyczną, opóźniają porę wstawania rano i odpoczywają nadmiernie długo w pozycji leżącej” - zwraca uwagę.

Niestety zalecenia ekspertów dotyczące leczenia bezsenności często się rozmijają z praktyką. Najczęściej stosuje się leczenie farmakologiczne, zaniedbując terapię poznawczo-behawioralną. A szczególnie niepokojące jest nadużywanie lęków sedatywnych (uspokajających).

„Powszechne jest błędne przekonanie, że leki sedatywne wzmacniają sen, podczas gdy ich długotrwałe lub zbyt częste przyjmowanie często ma efekt przeciwny. Homeostatyczna potrzeba snu ulega zmniejszeniu, a sen jest wywoływany w coraz większym stopniu tylko przez działanie leku” - ostrzega prof. Wichniak. Dodaje, że to z tego powodu po odstawieniu tych leków kłopoty ze snem się nasilają i dochodzi do tzw. bezsenności z odbicia.

Wiele osób cierpiących na bezsenności chce ponownie zażywać leki sedatywne, bo - jak twierdzą - tylko one im pomagają. Domagają się też zwiększenia dawki leku, w efekcie wpadają w jeszcze większe uzależnienie. Inne błędy, na które zwraca uwagę specjalista, to niewłaściwe stosowanie leków dostępnych bez recepty (tzw. OTC).

„Brak właściwej edukacji powoduje, że często stosują oni leki OTC przez niewłaściwy okres - leki sedatywne zbyt długo lub zbyt często, a melatoninę i leki ziołowe zbyt krótko” - przekonuje. Jego zdaniem każde zastosowanie leków powinno być połączone z poradą lub przynajmniej wręczeniem odpowiedniej broszury, jak można sobie radzić z bezsennością.

Specjalista przyznaje, że leczenie niefarmakologiczne nie zawsze jest skuteczne w terapii bezsenności, umożliwia jednak zastosowanie leków niesedatywnych. Jeśli natomiast konieczne jest leczenie sedatywne, to można odpowiednio je dawkować i stosować tylko przez pewien czas, by uniknąć uzależnienia.

Leki sedatywne szczególnie ostrożnie należy stosować u seniorów - obojętnie czy są one dostępne jedynie na receptę, czy też można je kupić w sprzedaży odręcznej (jako leki OTC). Tym bardziej, że leki te u osób starszych zwiększają ryzyko upadków oraz pogarszają sprawność poznawczą w ciągu dnia (po ich zażyciu). Ryzyko to jest tym większe, im silniejsze i dłuższe jest działania takiego leku. Związane jest to z wolniejszym metabolizowaniem leków w wieku starszym. Działają u nich dłużej niż u ludzi młodszych, co w przypadku leków sedatywnych skutkuje w ciągu dnia większą sennością.

Bezpieczniejsze jest zażywanie melatoniny. „Melatonina i leki melatoninergiczne nie wywierają działania sedatywnego” - tłumaczy ekspert. Powodują skrócenie latencji snu oraz poprawę jego jakości poprzez wzmocnienie okołodobowego rytmu snu i czuwania. Latencja snu to czas od położenia się do łóżka i zgaszenia światła do pierwszego wystąpienia stadium drugiego snu (lub każdego innego stadium snu poza pierwszym).

Specjalista zapewnia, że leki z tej grupy są bezpieczne. „Są one uważane za najbezpieczniejszą opcję terapeutyczną dla osób w wieku powyżej 55. roku życia i są wskazywane jako terapia farmakologiczna pierwszego wyboru w tej grupie wiekowej” - zaznacza. Leki te powinny być stosowane przez co najmniej trzy tygodnie. (PAP)


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Zbigniew Wojtasiński